poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 3



Weszłam do ogromnego budynku należącego do Harry'ego. Budowla  swoim rozmiarem i wyglądem ujmowała każdego przechodniego. Moim zdaniem hol był jeszcze bardziej wystawny. Aż prosił, aby w nim choć chwilę pobyć i napawać się pięknem. Jestem pewna, że do projektu, tego oto budynku, przyłożyło ręki kilku architektów i dekoratorów. Wątpię w to, aby jeden człowiek mógłby stworzyć takie arcydzieło. Było tu bardzo dużo bieli. Sofy w poczekalniach lśniły swoim czarnym obiciem. Było tu dużo roślinności. Małe patio na środku, zdobiło cały hol. Ruszyłam w kierunku ogromnego, szklanego kontuaru, przy którym siedziała, godna pracy modelki, szatynka.
-Dzień dobry Panno Watson. W czym mogę pomóc?
-Cześć. Mogłabym spotkać się teraz z Harrym?
-Myślę, że musiałaby Pani rozmawiać z jego asystentką. Ja nie mam uprawnień, aby zaglądać do kalendarza Pana Stylesa.
-Rozumiem.
-Tu ma Pani kartę. Dzięki niej przejdzie Pani przez bramki. A to klucz do windy.
-Dziękuję.- posłałam jej miły uśmiech, na co odwdzięczyła się tym samym.
-Nie ma sprawy.
Ruszyłam w kierunku wind. Poczekałam chwilę i weszłam do pierwszej od lewej. Obok mnie stał, średniego wzrostu, mężczyzna, który wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Wysiadł na ósmym piętrze. Włożyłam klucz, który podała mi recepcjonistka. Winda dzięki temu nie zatrzymała się na żadnym poziomie i wjechała na najwyższe piętro budynku, które było piętrem zamkniętym. Tylko nieliczni mieli na nie wstęp. Drzwi się rozsunęły, a moim oczom ukazała się kolejna szatynka.
-Dzień dobry. Pozwoli Pani, ze zrobię Pani kawę, bądź herbatę?
-Nie, dziękuję. Harry jest u siebie?
-Tak, ale ma spotkanie. Proszę chwilę poczekać. Powinno się zaraz skończyć.
-W porządku.
Usiadłam wygodnie na fotelu. Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do Matta.



-Mogłabym zobaczyć grafik Harry’ego?- zwróciłam się do Meredith.
-Nie wiem, czy mogę.
-Jestem pewna, że Harry’emu to nie będzie przeszkadzać.
-Powinnam najpierw o to zapytać Pana Stylesa.
-Możesz mi chociaż udostępnić dzisiejszy dzień?
-Do tego też potrzebna jest zgoda Pana Stylesa.
-Niech Pani zrobi to dla mnie.
-Nie powinnam.
-W moim związku ostatnio nie układa się za dobrze. Chciałabym to zmienić. A mogłaby mnie Pani umówić na spotkanie z Harrym w tym tygodniu? Jak najszybciej.
-Mogę Panią umówić nawet na dzisiaj. Na końcu ma wolne. Godzina 20.10 Pani odpowiada?
-Tak, dziękuję.
-Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Pan Styles będzie szczęśliwy.
-Też bym tego chciała.
-Ostatnimi dniami chodzi bardzo przygnębiony, choć nadal zachowuję tę swoją pokerową twarz. Myślę, że zaszedł jakis problem z przetargiem, którego ostatnio dokonywano u nas w firmie.
-Dziękuję, że mi to Pani powiedziała.
-W porządku.
Drzwi od gabinetu Harry’ego się otworzyły. Wyszedł w towarzystwie dwóch panów i jednej kobiety. Była wysoka i szczupła. Kasztanowe włosy spływały delikatnymi falami na jej ramiona. Wpatrzona w mojego narzeczonego jak w obraz, nagle spojrzała na mnie i ten jej uśmieszek zniknął.
-Dzień dobry.- poderwałam się do góry z fotela. Harry na dźwięk mojego głosu, spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Do widzenia. Widzimy się w piątek.- mój mężczyzna kiwnął do nich głową.
-Do zobaczenia.
Harry odprowadził gości do windy i odwrócił się do mnie.
-Co ty tutaj robisz? Nie przypominam sobie, abyś dzwoniła do mnie i informowała o wizycie.- złapał mnie mocno za przedramię, a swoim donośnym i szorstkim głosem kierował słowa w moją stronę, jednak uśmiech pokazał się na jego twarzy.
-Bo nie zrobiłam tego, daj mi chwilę i wejdźmy do twojego biura.- położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. Miał tylko idealnie zapiętą kamizelkę, która w doskonały sposób opinała się na białej koszuli z czarnym, jak smoła, krawatem. Nie miał marynarki, dzięki czemu mogłam dostrzec jego napięte mięśnie. W niektórych miejscach prześwitywały też tatuaże. Westchnęłam na samą myśl o jego nagim ciele. Przejechałam dłońmi w górę, aż do jego szyi i do linii szczęki. Spiął się jeszcze bardziej.
-Wejdźmy do mnie.- powiedział beznamiętnie i odsunął się ode mnie, natychmiastowo jego mięśnie się rozluźniły. Westchnęłam i poszłam za nim. Rzuciłam ostanie smutne spojrzenie Meredith i weszłam do gabinetu. Zamknął za mną drzwi na klucz. Nacisnął guzik na ścianie, a szklane ściany przykryła matowa powłoka, która ograniczała widoczność.
Usiadł na fotelu przy biurku i położył łokcie na blacie.
-Czego ci trzeba?- przeglądał jakieś umowy, nawet na mnie nie patrzył.
-Mojego narzeczonego.
-Avo.- westchnął i przewrócił oczami.
Stanęłam za  nim i objęłam go ramionami. Ucałowałam jego kark.
-Nie brakuje Ci tego?
Przejechałam ustami wzdłuż jego szyi, a potem szczęki i policzka.
-Albo tego?
Poczułam, że jego mięśnie się jeszcze bardziej napięły.
-Rozluźnij się skarbie.- szepnęłam do jego ucha.
Przysunął się bliżej biurka, robiąc tym samym większą przerwę między nami.
-Muszę pracować.
-Co Ci się nie podoba?
Zabrał się za podpisywanie jakiś umów i nie udzielił odpowiedzi.
-Rozumiem!- zabrałam swoje rzeczy i kierowałam się w stronę drzwi.
-Ava, wróć!
-Po co, jak ze mną nie rozmawiasz?- uniosłam jedną brew ku górze.
Znowu brak odpowiedzi.
-Obiecałam, że Cię nie zostawię, ale nie dajesz mi wyboru i zmuszasz, abym przemyślała znowu tą kwestię.
-Zostań przy mnie.- powiedział, jak małe dziecko, które potrzebuje opieki, albo właśnie zostaje mu odbierany ukochany miś.
-Daj mi chociaż jeden powód, bym to zrobiła?
-Potrzebuję Cię!
-Nie widzę tego.
-Ale tak jest.
-Harry, musisz sprawić abyś znowu zaczął cieszyć się z małych rzeczy. Pamiętasz ile dawało Ci One Direction? Skontaktuj się z resztą chłopaków. Chcę znów zobaczyć ten błysk w twoim oku, na widok krzyczących fanów. Uśmiech i te urocze dołeczki. Niech mój beztroski Harry wróci.- załkałam.
Wreszcie na mnie raczył spojrzeć. Przeniósł wzrok ze swoich splecionych na biurku palców.
Wstał od biurka, zdjął kamizelkę i krawat. Rozpiął dwa górne guziczki koszuli, przeczesał rękoma włosy i podszedł do mnie swym pewnym krokiem. Wiedział bardzo dobrze, jak na mnie działa. Zasługiwał na tytuł Adonisa.
-Obiecuję Ci, że jeśli odejdziesz to dorwę Cię, przywiążę do łóżka i podpalę cały dom.
Uderzył pięścią, między moim ramieniem, a głową, w drzwi.
-Harry.- wysapałam prosto w jego usta.
Oczy miał szeroko otwarte i ciemne, za to z moich zaczęły powoli wypływać łzy.  Bałam się. Harry, gdzie jest mój Harry?
-Spokojnie, nie odejdę.- powiedziałam przerażona.
-Boże, Ava nie płacz. Przepraszam.- otarł kciukiem mój mokry policzek.- obiecuję, że coś zmienię. Chcę, byś była szczęśliwa ze mną.
-Nie dotykaj mnie!
Odwróciłam głowę w bok.
-Wychodzę!- powiedziałam pewnym siebie głosem. Harry oddalił się ode mnie. Znowu stał przy biurku z telefonem w dłoni.
-Meredith, odwołaj wszystkie moje dzisiejsze spotkania.
Odłożył ją na miejsce. Nałożył z powrotem krawat i resztę trzyczęściowego, szytego na miarę, garnituru.
-Idziemy!
Skierował się w moja stronę i pociągnął mnie za łokieć. Nie opierałam się i ruszyłam.
**
Licze na wasz komentarz. kolejny rozdział jest zupelnie inny. 

8 komentarzy:

  1. Wooooow! Jest cudownie pomimo zimnego Harrego. Och, koocham tak mocno te ff ^.^ zyczę pomysłow na nastepny rozdzial :) @fajna20

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej :) nie moge sie doczekac nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawalisty ^^ kocham twoje opowiadania :> ps. Zrób coś żeby można było komentować bez wpisywania tych kodów plis ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że między Harry'm a Avą wszystko zacznie się układać!! :D rozdział boski! nie mogą doczekać się nn! pozdrawiam @back_for_you

    OdpowiedzUsuń
  5. omg awsrftvgybhnuimjkngfvtyrwsedrfgtyhdrfdrdrdrghvhvnorevi genialny !!!

    ps. czy dałabyś radę aby te rozdziały były dłuższe? plss :)) ILY <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć skarbie :) zmieniłam nazwę z @fajna20 na @ShowMeDreamBaby Mozesz nadal mnie obserwować?? Kocham cie. xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki. Nie "obserwować" tylko "informować". :)

      Usuń