Weszłam do ogromnego budynku należącego do Harry'ego.
Budowla swoim rozmiarem i wyglądem
ujmowała każdego przechodniego. Moim zdaniem hol był jeszcze bardziej wystawny.
Aż prosił, aby w nim choć chwilę pobyć i napawać się pięknem. Jestem pewna, że
do projektu, tego oto budynku, przyłożyło ręki kilku architektów i dekoratorów.
Wątpię w to, aby jeden człowiek mógłby stworzyć takie arcydzieło. Było tu
bardzo dużo bieli. Sofy w poczekalniach lśniły swoim czarnym obiciem. Było tu
dużo roślinności. Małe patio na środku, zdobiło cały hol. Ruszyłam w kierunku
ogromnego, szklanego kontuaru, przy którym siedziała, godna pracy modelki,
szatynka.
-Dzień dobry Panno Watson. W czym mogę pomóc?
-Cześć. Mogłabym spotkać się teraz z Harrym?
-Myślę, że musiałaby Pani rozmawiać z jego
asystentką. Ja nie mam uprawnień, aby zaglądać do kalendarza Pana Stylesa.
-Rozumiem.
-Tu ma Pani kartę. Dzięki niej przejdzie Pani przez
bramki. A to klucz do windy.
-Dziękuję.- posłałam jej miły uśmiech, na co
odwdzięczyła się tym samym.
-Nie ma sprawy.
Ruszyłam w kierunku wind. Poczekałam chwilę i
weszłam do pierwszej od lewej. Obok mnie stał, średniego wzrostu, mężczyzna,
który wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Wysiadł na ósmym piętrze. Włożyłam
klucz, który podała mi recepcjonistka. Winda dzięki temu nie zatrzymała się na
żadnym poziomie i wjechała na najwyższe piętro budynku, które było piętrem
zamkniętym. Tylko nieliczni mieli na nie wstęp. Drzwi się rozsunęły, a moim oczom
ukazała się kolejna szatynka.
-Dzień dobry. Pozwoli Pani, ze zrobię Pani kawę,
bądź herbatę?
-Nie, dziękuję. Harry jest u siebie?
-Tak, ale ma spotkanie. Proszę chwilę poczekać.
Powinno się zaraz skończyć.
-W porządku.
Usiadłam wygodnie na fotelu. Wyjęłam telefon i
napisałam wiadomość do Matta.
-Mogłabym zobaczyć grafik Harry’ego?- zwróciłam się
do Meredith.
-Nie wiem, czy mogę.
-Jestem pewna, że Harry’emu to nie będzie
przeszkadzać.
-Powinnam najpierw o to zapytać Pana Stylesa.
-Możesz mi chociaż udostępnić dzisiejszy dzień?
-Do tego też potrzebna jest zgoda Pana Stylesa.
-Niech Pani zrobi to dla mnie.
-Nie powinnam.
-W moim związku ostatnio nie układa się za dobrze.
Chciałabym to zmienić. A mogłaby mnie Pani umówić na spotkanie z Harrym w tym
tygodniu? Jak najszybciej.
-Mogę Panią umówić nawet na dzisiaj. Na końcu ma
wolne. Godzina 20.10 Pani odpowiada?
-Tak, dziękuję.
-Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Pan Styles
będzie szczęśliwy.
-Też bym tego chciała.
-Ostatnimi dniami chodzi bardzo przygnębiony, choć
nadal zachowuję tę swoją pokerową twarz. Myślę, że zaszedł jakis problem z przetargiem, którego ostatnio dokonywano u nas w firmie.
-Dziękuję, że mi to Pani powiedziała.
-W porządku.
Drzwi od gabinetu Harry’ego się otworzyły. Wyszedł w
towarzystwie dwóch panów i jednej kobiety. Była wysoka i szczupła. Kasztanowe
włosy spływały delikatnymi falami na jej ramiona. Wpatrzona w mojego
narzeczonego jak w obraz, nagle spojrzała na mnie i ten jej uśmieszek zniknął.
-Dzień dobry.- poderwałam się do góry z fotela.
Harry na dźwięk mojego głosu, spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Do widzenia. Widzimy się w piątek.- mój mężczyzna
kiwnął do nich głową.
-Do zobaczenia.
Harry odprowadził gości do windy i odwrócił się do
mnie.
-Co ty tutaj robisz? Nie przypominam sobie, abyś
dzwoniła do mnie i informowała o wizycie.- złapał mnie mocno za przedramię, a
swoim donośnym i szorstkim głosem kierował słowa w moją stronę, jednak uśmiech pokazał się na jego twarzy.
-Bo nie zrobiłam tego, daj mi chwilę i wejdźmy do twojego biura.- położyłam
dłonie na jego klatce piersiowej. Miał tylko idealnie zapiętą kamizelkę, która
w doskonały sposób opinała się na białej koszuli z czarnym, jak smoła,
krawatem. Nie miał marynarki, dzięki czemu mogłam dostrzec jego napięte
mięśnie. W niektórych miejscach prześwitywały też tatuaże. Westchnęłam na samą
myśl o jego nagim ciele. Przejechałam dłońmi w górę, aż do jego szyi i do linii
szczęki. Spiął się jeszcze bardziej.
-Wejdźmy do mnie.- powiedział beznamiętnie i odsunął
się ode mnie, natychmiastowo jego mięśnie się rozluźniły. Westchnęłam i poszłam
za nim. Rzuciłam ostanie smutne spojrzenie Meredith i weszłam do gabinetu.
Zamknął za mną drzwi na klucz. Nacisnął guzik na ścianie, a szklane ściany
przykryła matowa powłoka, która ograniczała widoczność.
Usiadł na fotelu przy biurku i położył łokcie na
blacie.
-Czego ci trzeba?- przeglądał jakieś umowy, nawet na
mnie nie patrzył.
-Mojego narzeczonego.
-Avo.- westchnął i przewrócił oczami.
Stanęłam za nim
i objęłam go ramionami. Ucałowałam jego kark.
-Nie brakuje Ci tego?
Przejechałam ustami wzdłuż jego szyi, a potem
szczęki i policzka.
-Albo tego?
Poczułam, że jego mięśnie się jeszcze bardziej
napięły.
-Rozluźnij się skarbie.- szepnęłam do jego ucha.
Przysunął się bliżej biurka, robiąc tym samym
większą przerwę między nami.
-Muszę pracować.
-Co Ci się nie podoba?
Zabrał się za podpisywanie jakiś umów i nie udzielił
odpowiedzi.
-Rozumiem!- zabrałam swoje rzeczy i kierowałam się w
stronę drzwi.
-Ava, wróć!
-Po co, jak ze mną nie rozmawiasz?- uniosłam jedną
brew ku górze.
Znowu brak odpowiedzi.
-Obiecałam, że Cię nie zostawię, ale nie dajesz mi
wyboru i zmuszasz, abym przemyślała znowu tą kwestię.
-Zostań przy mnie.- powiedział, jak małe dziecko,
które potrzebuje opieki, albo właśnie zostaje mu odbierany ukochany miś.
-Daj mi chociaż jeden powód, bym to zrobiła?
-Potrzebuję Cię!
-Nie widzę tego.
-Ale tak jest.
-Harry, musisz sprawić abyś znowu zaczął cieszyć się
z małych rzeczy. Pamiętasz ile dawało Ci One Direction? Skontaktuj się z resztą
chłopaków. Chcę znów zobaczyć ten błysk w twoim oku, na
widok krzyczących fanów. Uśmiech i te urocze dołeczki. Niech mój beztroski
Harry wróci.- załkałam.
Wreszcie na mnie raczył spojrzeć. Przeniósł wzrok ze
swoich splecionych na biurku palców.
Wstał od biurka, zdjął kamizelkę i krawat. Rozpiął
dwa górne guziczki koszuli, przeczesał rękoma włosy i podszedł do mnie swym
pewnym krokiem. Wiedział bardzo dobrze, jak na mnie działa. Zasługiwał na tytuł
Adonisa.
-Obiecuję Ci, że jeśli odejdziesz to dorwę Cię,
przywiążę do łóżka i podpalę cały dom.
Uderzył pięścią, między moim ramieniem, a głową, w
drzwi.
-Harry.- wysapałam prosto w jego usta.
Oczy miał szeroko otwarte i ciemne, za to z moich
zaczęły powoli wypływać łzy. Bałam się.
Harry, gdzie jest mój Harry?
-Spokojnie, nie odejdę.- powiedziałam przerażona.
-Boże, Ava nie płacz. Przepraszam.- otarł kciukiem mój
mokry policzek.- obiecuję, że coś zmienię. Chcę, byś była szczęśliwa ze mną.
-Nie dotykaj mnie!
Odwróciłam głowę w bok.
-Wychodzę!- powiedziałam pewnym siebie głosem. Harry
oddalił się ode mnie. Znowu stał przy biurku z telefonem w dłoni.
-Meredith, odwołaj wszystkie moje dzisiejsze
spotkania.
Odłożył ją na miejsce. Nałożył z powrotem krawat i
resztę trzyczęściowego, szytego na miarę, garnituru.
-Idziemy!
Skierował się w moja
stronę i pociągnął mnie za łokieć. Nie opierałam się i ruszyłam.**
Licze na wasz komentarz. kolejny rozdział jest zupelnie inny.
boski jak zawsze :DDDDD
OdpowiedzUsuńWooooow! Jest cudownie pomimo zimnego Harrego. Och, koocham tak mocno te ff ^.^ zyczę pomysłow na nastepny rozdzial :) @fajna20
OdpowiedzUsuńOjej :) nie moge sie doczekac nn <3
OdpowiedzUsuńZawalisty ^^ kocham twoje opowiadania :> ps. Zrób coś żeby można było komentować bez wpisywania tych kodów plis ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że między Harry'm a Avą wszystko zacznie się układać!! :D rozdział boski! nie mogą doczekać się nn! pozdrawiam @back_for_you
OdpowiedzUsuńomg awsrftvgybhnuimjkngfvtyrwsedrfgtyhdrfdrdrdrghvhvnorevi genialny !!!
OdpowiedzUsuńps. czy dałabyś radę aby te rozdziały były dłuższe? plss :)) ILY <3
Cześć skarbie :) zmieniłam nazwę z @fajna20 na @ShowMeDreamBaby Mozesz nadal mnie obserwować?? Kocham cie. xx
OdpowiedzUsuńSorki. Nie "obserwować" tylko "informować". :)
Usuń