-Ava, obudź się. Szybko. Musimy wracać.
Przetarłam oczy, przeciągłe ziewniecie wydostało się
spomiędzy moich ust.
-Ava.
-Już, już.
Otworzyłam w końcu oczy i zobaczyłam Harry’ego, który
chodził po pokoju zbierając rzeczy i pakując je do walizek.
-Ava! Proszę Cię.
-Ale co się stało.- moje oczy jeszcze bardziej się
rozszerzyły, kiedy zobaczyłam jego zmarszczone czoło i spiętą całą sylwetkę.
-Po prostu się pospiesz. Wyjaśnię Ci wszystko w drodze.
Spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem, a mi zwyczajnie
zabrakło powietrza w płucach. Czyżby kolejne problemy w pracy Harry’ego? Czy
też nie mógł już wytrzymać? Wiedząc, że i tak nie wygram z chłopakiem, zebrałam
się za pakowanie rzeczy z łazienki. Już kilkanaście minut później stałam ubrana
i wyszykowana przy drzwiach, rozglądając się czy na pewno wszystko zabraliśmy.
W myślach wystukiwałam sobie regułkę, którą przy każdym wyjeździe powtarzam.
Szczoteczki? Zabrane. Telefony, dokumenty, pieniądze, biżuteria? Wszystko jest.
Odetchnęłam z ulgą, przymykając oczy. Harry zjawił się w holu i już mogliśmy
wyjeżdżać.
-Wrócimy tu kiedyś?- rozejrzałam się kolejny raz, po
przytulnym wnętrzu. Rozpłynęłam się na jego widok. Drewniane panele położone na
ścianach, w dodatku pomalowane są na biało, niestety przez rzadkie odwiedzanie
domu, został zaniedbany i ściany z białych przerodziły się w szarawe, mimo to
nadal wyglądały tak, jakby efekt był zamierzony. Na nich wisiały zdjęcia
rodzinne, dokładnie tak jak u moich rodziców. Każda ramka była innej barwy,
dzięki czemu wnętrze nabrało kolorów. Moje rozmyślania przerywa w końcu Harry.
-Myślę, ze tak.
Zdawkowa i szorstka odpowiedź chłopaka, utwierdziła mnie, że
musiało się stać coś poważnego. Może chodziło nadal o ten duży przetarg, który
jego firma miała dokonać, parę dni temu. Martwiłam się o niego. Mimo iż się
oddaliliśmy od siebie, moje uczucie nadal było tak samo silne, jak za każdym
razem, kiedy tylko jest w pobliżu, czy też nie.
**
-I tak po prostu powiedział, ze musicie wracać?- Eleanor
wyglądała tak, jakby jej oczy miały za chwile wyjść i przejść się na spacer.
Daleki spacer. Właśnie siedziałyśmy przy jednym ze stolików w kawiarni i
omawiałyśmy mój ostatni „wyjazd” z Harry’m. Kiedy jej powiedziałam, ze na
początku sam to zaproponował, a po chwili musieliśmy już wracać, zareagowała
tak, jak przypuszczałam. Wściekła się na niego, na to jak mnie traktuje.
Eleanor, jako jedyna z dziewczyn zna całą sprawę i mnie nie osądza.
-Tak.- zawstydzona, skinęłam głową.
-I teraz zamiast spędzać z tobą czas, od dwóch dni siedzi w
biurze?
Kiwnęłam głową i upiłam duży łyk kawy.
-Ava, nie wiem jak ty to wytrzymujesz. Wyrzuciłabym na zbity
pysk i nie dała mu szansy na powrót.
-Wiesz dobrze, jak źle mi jest bez niego.
-Ale wcale nie jest lepiej z nim. Niby jesteście razem, ale
osobno. Zastanów się nad tym.
-Nie mogę, jakbyś się czuła gdybyś miała wybierać między
Louisem, a byciem bez niego. To tak jak wszystko i nic.
-Ava, nie porównuj jego do Louisa. Proszę Cię. Lou chociaż
się jakoś zachowuje.
Siedziałam i tylko słuchałam. Czułam się, jakbym była na
jakimś cholernym kazaniu i przesłuchaniu naraz.
-Przyciśnij go w końcu, bo to on na razie cały czas robi to
z tobą. Bawi się i tyle. Mówi, że mu zależy, ale wiesz co, gówno prawda. Wykorzystuje
cię, wie że za każdym razem mu wybaczysz i przybiegniesz, jak dziecko. Zawsze
jesteś jego drugim wyjściem, „planem B”. Pójdziesz wszędzie, gdzie będzie
chciał, żebyś poszła. Przemyśl to po prostu.
-Nie mogę go zostawić.
-Dlaczego, skoro cię niszczy?
-Kocham go.
**
Przekroczyłam próg naszego mieszkania w Nowym Jorku i nie
mogłam w to wszystko uwierzyć. Harry stał w przedpokoju, ubrany w czarny,
dopasowany garnitur i trzymał w dłoniach czarny segregator.
-Harry? Co się dzieje?- pytam zdezorientowana.
-Mam coś dla ciebie.- odpowiada i ukazuje swój zniewalający
uśmiech.
Odkładam rzeczy na komodę w przedpokoju i kieruję się w jego
stronę. Chwyta moją dłoń i prowadzi do stołu.
-Mam nadzieję, że nie zareagujesz nerwowo.
Otwiera przede mną album, a mi ukazują się zdjęcia zastaw
stołowych, ustawienia gości, dworki, sale balowe, garnitury.
-Harry, co to jest?- pytam, wskazując na album.
-Więc, pod twoją ostatnią nieobecność, ale także, siedząc
długo w biurze, konsultowałem się z kobietą organizującą wesela.
-Ale po co?
-Dla nas. Chcę być twoim mężem. Chcę już do końca życia
budzić się obok ciebie.
Mrugam kilkakrotnie oczami, bo nie jestem w stanie w to
uwierzyć.
-Zaraz, zaraz, kilka dni temu mówiłeś, że ślub to najgorsza
rzecz, że nie chcesz abym była twoją żoną. Dlaczego więc teraz jest inaczej?
Odetchnął głęboko, odwrócił się w moją stronę, spuścił głowę
i złapał moje dłonie razem.
-Ava, rozmawiałem z chłopakami i zrozumiałem, ze nie chcę
niczego więcej, bo tym wszystkim jesteś ty. Nie mogę pozwolić Ci odejść. To
jest jedyne wyjść, aby nas uszczęśliwić. Ty chcesz małżeństwa, ja chcę mieć
ciebie do końca.
No nieźle. A tak wgl to nawet nie wiesz jakim szokiem był dla mnie ten rozdział. Już myślałam, że usuniesz, A tu next :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Panna Domka